piątek, 7 września 2012

Steamtown - Tutorial

Rok temu napisałem na jednym z popularnych serwisów o grach komputerowych poradnik jak powstawała jedna z moich ulubionych ilustracji. Jak na pierwszy taki tutorial, wyszedł mi całkiem nieźle. Udostępniam go tutaj:)

Na samym początku jednak chciałbym uczulić wszystkich zainteresowanych na surowy charakter tego tutoriala. Nigdy czegoś takiego jeszcze nie pisałem i prawdę mówiąc nie wiem w jakim stopniu okaże się Wam pomocny... Niestety nie jestem w stanie nauczyć Was Photoshopa. Wyjaśnienie działania każdego z narzędzi zajęłoby mnóstwo miejsca i czasu, a sam również nie czuję się do tego kompetentny. Będzie to raczej zbiór rad i sztuczek dla tych, którzy znają podstawy PS, ale nie wiedzą jak zacząć tworzyć własny obrazek...

Pierwszy krok



Zawsze zaczynam od podkładu muzycznego... Nie żartuję. Dobra muzyka jako tło do pracy jest dla mnie bardzo ważna. Najlepiej kiedy pasuje do tematyki rysunku. Pobudza moją wyobraźnię, wprowadza rytm i pompuje endorfiny. Pracuję wtedy instynktownie i w jednolitym tempie. Szkicuję zawsze na kartce, cienkim ołówkiem. Później przerysowuję ten rysunek ‘na czysto’ na kalkę kreślarską. Często w kilku fragmentach. Każdy z fragmentów skanuję osobno do PS w trybie grayskali. Parametry skanowania musicie ustalić metodą prób i błędów, bo każdy skaner jest inny. Kontrast powinien być na tyle duży aby linie były mocne a biel kartki naprawdę biała.

Wskanowany plik powinien być jak największy. Na ile pozwala Wam konfiguracja komputera do swobodnej i płynnej pracy w PS. Zwracam na to uwagę ponieważ gotowy już rysunek zawsze będzie wyglądał lepiej po zmniejszeniu. Krawędzie się wyostrzą, szczegóły nabiorą charakteru, a kolory nasycą. Ponadto znikną usterki i niedorysowania powstałe podczas pracy. Moje prace najczęściej mają 30 cm na krótszym boku przy rozdzielczości 300 dpi. Pracuję na tablecie z piórkiem firmy Wacom – Intuos 4. Piórko pozwala na precyzyjne prowadzenie kreski i swobodne cieniowanie z regulacją siły nacisku pędzla. Myszą też można pracować, ale wiąże się to z niższym komfortem pracy...

 Pierwszy kolor


  


Najgorszy jest ‘strach przed białą kartką’. Co zrobić? Od czego zacząć? Ja mam na to prosty sposób. Od razu wprowadzam kolor tła. Ustawiłem wskanowany rysunek jako ‘background’, utworzyłem nad nim nową warstwę i ustawiłem przenikanie warstwy (blending) na ‘multiply’. Oznacza to, że warstwa z parametrem ‘multiply’ będzie się przenikała bez straty nasycenia koloru z wszystkimi warstwami, które są poniżej. Nie muszę się wtedy obawiać, że zamaluję wskanowany obrys. Zachęcam do eksperymentowania z przenikaniem warstw. Znacznie ułatwia to pracę i często tworzy zaskakujące efekty. To właśnie na tej warstwie wprowadziłem główne kolory i na niej najwięcej pracowałem.

Chciałem uzyskać na obrazie pewien moment zimowego dnia, kiedy nie ma słońca ale wszystko zdaje się być jednolicie oświetlone przez padający śnieg. Stąd ten cielisto-brudny kolor bazy. Na tym kolorze zacząłem właściwe kolorowanie. Malując, staram się nigdy nie używać jaskrawych kolorów podstawowych. Stosuję barwy stonowane i pastelowe. W PS jest mnóstwo gotowych palet kolorów, możecie również pobrać takie palety z sieci.

 Drugi kolor



Delikatnie zacząłem wprowadzać kolejne kolory z tej samej tonacji. Barwy nakładam różnymi pędzlami (brush). Nie trzeba mieć ich setki, ale zdecydowanie kilka ulubionych. Każdy pędzel zostawia inny ślad i nadaje się do innego rodzaju powierzchni. Innym maluję chromowany metal i zdecydowanie innym – futro. Zachęcam do ekperymentowania zanim wybierzecie swoje ulubione. Nigdy nie maluję z ustawieniem nacisku na 100%. Im mniejszy nacisk, tym większa kontrola nad malowaną plamą. Maluję po prostu kilkakrotnie w tym samym miejscu, aż uzyskam porządany efekt.



Często też zamiast standardowych narzędzi do rysowania (pędzel, ołówek) stosuję narzędzia ‘dodge’ i ‘burn’. Rozjaśniają i ściemniają one wskazany kolor prowadzonym przeze mnie pędzlem. Jest to bardzo szybki sposób na nadanie światłocienia na dowolnej plamie koloru. Uwaga jednak, bo ‘burn’, jak sama nazwa wskazuje, może ‘przepalić’ dany kolor.

 Pierwsze dodatki


Kiedy już ‘złapałem’ odpowiednią gamę kolorystyczną skupiłem się na detalach obiektów na pierwszych planach. Najważniejsza oczywiście była postać kobiety ze sztucerem, ale chciałem, aby tramwaj był również bohaterem tego obrazka. Zwróćcie uwagę, że pojawiła się latarenka przy pasie bohaterki i dodatkowa soczewka przy goglach. Nigdy nie waham się zmieniać i dodawać elementy, których w pierwotnym zamyśle nie było. Jeśli czegoś mi brakuje lub coś przeszkadza, zmieniam to. Na tym etapie wprowadziłem też pierwsze płatki śniegu. Chciałem zobaczyć, czy padający śnieg będzie dobrym pomysłem. Zawsze takie elementy dodaję na osobnych warstwach.

Kolorując zawsze pamiętam o tym, że każdy przedmiot i każdy kolor odbija światło, więc na elementach sąsiadujących zawsze powinien się pojawić ślad tego koloru. Stąd niebieska poświata na rękawie od latarenki i odbicie leżącego śniegu na burcie tramwaju. Każdy przedmiot ma kolor własny i kolor odbity...

 Detale


Zacząłem wprowadzać coraz delikatniejsze detale. To detale określają czy dana ilustracja jest ciekawa. Guziki, sprzączki, śrubki, ornamenty na metalowych zawiasach, faktury, perforacje itp. To wszystko sprawia, że oglądający szybko od ilustracji nie odwróci głowy. Oczywiście nie jest też dobrze kiedy taki sam poziom detali jest wszędzie. Wystarczy, kiedy najwięcej pojawi się na elementach, na które chcemy zwrócić uwagę.

 Lustrzane odbicie



Praca nabrała już konkretnych kolorów i powoli zbliża się do końca. Na tym etapie dobrze jest czasem ‘flipnąć’ (odbić) w poziomie całą ilustrację. Pomaga to zorientować się, czy coś w kompozycji się nie ‘przewraca’. Jeśli tak, poprawiam to. Często okazuje się, ze coś co uważam za poprawnie narysowane w odbiciu lustrzanym wygląda kompletnie do kitu.

 Gotowe faktury

 
Często, w końcowej fazie pracy, wstawiam do ilustracji gotowe faktury znalezione w sieci. Oczywiście muszą być odpowiednio przygotowane, aby pasowały do reszty rysunku i nie wyglądały sztucznie. W tym przypadku była to ścianka z czerwonej cegły. Owszem mógłbym narysować ją sam, ale po co? Skoro miałem gotową. Z takimi ‘obcymi’ elementami wprowadzonymi do mojej kompozycji postępuję ostrożnie. Zawsze na dodatkowej warstwie z parametrem półprzeźroczystości, ‘multiply’ lub ‘overlay’. Często gładką gumką wymazuję ich krawędzie, aby mocniej ‘wtopić’ je w obrazek.

W niektórych miejscach dodałem jeszcze, przygotowane przeze mnie, plakaty propagandowe. Ot, taki smaczek...

Ostatnie szlify

 Dopracowuję robota. Wprowadzam metalowe bliki i nie przejmuję się, że ciągle widoczne są elementy ołówkowego obrysu. Dodaje to do ilustracji charakter ‘ręcznej’ roboty i prawdziwego concept artu. Poza tym większość tych szkicowych pozostałości zniknie lub rozmyje się po zmniejszeniu obrazka.

Dodaję więcej śniegu. Padającego, ale również leżącego na ulicy, parapetach okien i latarni.

Poprawka

Patrząc na gotową ilustrację coś mi nie pasowało. Była zbyt ciepła jak na zimowe popołudnie. Postanowiłem zmienić troszkę gamę kolorystyczną. Złączyłem wszystkie warstwy i zacząłem eksperymenty z nasyceniem (Image/Adjustments/Hue/Saturation) i balansem koloru (Image/Adjustments/Color balance). Przesuwając suwakami tych parametrów zgasiłem trochę kolory na rysunku i dodałem troszkę niebieskiego. Od razu zrobiło się chłodniej i bardziej ponuro. Tak jak chciałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz