Moda na Zombi nie przemija... Sympatyczne gnijące zwłoki, gustujące w
naszych mózgach, na dobre zadomowiły się w światowej popkulturze. Są
wszędzie. W kinie, telewizji, książkach, komiksach, grach, reklamach i
tylko sam ich twórca, George Romero, wie gdzie jeszcze... Oto pierwszy
szkic mojego żywego trupa! Obecnie gram w doskonałą grę przygodową
"Walking Dead" a pół roku temu skończyłem polską grę "Dead Island" i być
może stąd wziął się pomysł z powracającym z podróży zombiakiem... a
może właśnie się wyprowadza? Sam nie wiem:)
To miejsce istnieje naprawdę w jednym z polskich miast. Zainspirowała
mnie do niego moja przyjaciółka, która pewnego letniego dnia, wychodząc z
psami, zastała taki właśnie obrazek... Mleczne, poranne powietrze, pusta
ulica w oddali gęsta mgła i... ta rewelacyjna trakcja tramwajowa, która
komponuje się tutaj idealnie, tworząc niepokojącą pajęczynę... Na tym
etapie pracy dodałem już fakturę starej fotografii i ślady po taśmie
klejącej na rogach. Myślę, że efekt jest świetny;)
Następnie przyszedł czas na naszą bohaterkę (bo to chyba ona;))... Na
szczęście nie muszę dbać ani o anatomię, ani o poprawny kolor skóry;).
Po prostu improwizuję i maluję to co mi przychodzi do głowy i to co
przypominam sobie z obejrzanych horrorów;)... Jak zwykle najwięcej pracy
mam z włosami. Małym pędzelkiem i pewnymi ruchami rysuję kreską za
kreską...
Gotowe! Jestem zadowolony z efektu. Szczególnie z układających się fałd
na ubraniu, oświetlenia, kolorystyki i melancholicznego charakteru całej
ilustracji. Moje Zombi nie jest straszne. Jest smutne. Nawet jeśli nie
do końca taki efekt chciałem uzyskać... Aby zdynamizować statyczną
kompozycję dodałem kilka lecących ptaków. Czy pasują, to kwestia gustu.
Ja uważam, że tak ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz